ACTA2 czy ochrona twórców? Debata Cyfrowej Polski o prawach autorskich

To mit, że dzięki Dyrektywie w sprawie praw autorskich artysta czy dziennikarz zarobi więcej. Będzie więcej pieniędzy, ale dla organizacji zbiorowego zarządzania i dużych wydawców, a nie bezpośrednio dla twórców – przekonywał na Akademii Ignatianum w Krakowie prezes Związku Cyfrowa Polska Michał Kanownik.

O tym, czy unijna reforma prawa autorskiego, w sprawie której w Brukseli obecnie trwa trialog, słusznie nazywana jest jako „ACTA2” czy też nowe projektowane przepisy to konieczna ochrona twórców we wtorek 18 grudnia br. próbowano rozstrzygnąć podczas debaty zorganizowanej przez Akademię Ignatianum, Fundację Ignatianum, uczelniane Koło Naukowe SztukARTeria oraz Związek Cyfrowa Polska. W dyskusji udział wzięli m.in. pełnomocnik rządu ds. społeczeństwa informacyjnego Robert Kroplewski, ekspertka Centrum Cyfrowego Natalia Mileszyk, prezes Związku Cyfrowa Polska Michał Kanownik oraz członkowie grupy Urbex History z kampanii #WolneSocialMedia.

Komu służy Dyrektywa?

Uczestnicy debaty wspólnie zgodzili się, że ochrona praw autorskich twórców w cyfrowym świecie jest konieczna, ale obecna propozycja, która leży na stole, zaproponowana przez Komisję Europejską, nie rozwiązuje tego problemu. W opinii prezesa Michała Kanownika „pod płaszczykiem ochrony pracy twórców i zagwarantowania większych wynagrodzeń dla artystów i dziennikarzy, poprzez Dyrektywę w sprawie praw autorskich wprowadza się mechanizmy, które idą w zupełnie przeciwnym kierunku”.  – One będą rzeczywiście gwarantować większe prawa właścicielom wielkich agregatorów  treści i wydawców. Proponowane przepisy nie są w interesie ani mniejszych wydawców, przedsiębiorców, twórców ani konsumentów – mówił Kanownik. Jego zdaniem zaproponowana Dyrektywa nie rozwiązuje też podstawowego problemu – nie reformuje systemu finansowania pracy twórców. Michał Kanownik zauważył również, że po stronie środowiska artystycznego w obronie projektu wypowiadają się ci artyści, którzy często mają niewielką liczbę wyświetleń czy pobrań w internecie swoich utworów. – Żaden zapis w Dyrektywie nie pomoże w tej sytuacji, że nagle będą zarabiali więcej – dodawał prezes Cyfrowej Polski.

To, że Dyrektywa jest zagrożeniem także dla samych artystów tworzących w internecie przyznawali podczas dyskusji członkowie grupy Urbex History.  – Jesteśmy przeciwni temu projektowi. Internet rozwinął się tylko dzięki temu, że u jego podstaw leżała wolność. Nie powinno się tego blokować – podkreślał Jakub Stankowski, członek Grupy, uczestnik kampanii #WolneSocialMedia.

Natomiast Natalia Mileszyk, ekspertka Fundacji Centrum Cyfrowe wskazywała, że propozycje unijnej reformy prawa autorskiego nie respektują interesów wszystkich stron. Jej zdaniem Dyrektywa jest przykładem tworzenia prawa tylko pod jeden podmiot. Co więcej – jak zauważyła projekt nie odpowiada na podstawowe i fundamentalne pytanie, jak rzeczywiście uregulować prawa autorskie w internecie, a jej zdaniem zagrożeniem będzie to, że to prywatne podmioty będą decydowały o tym, co jest łamaniem praw autorskich a co nie.

Ministerstwo Cyfryzacji: albo przyjęcie projektu na naszych warunkach albo wcale

Podczas debaty na Akademii Ignatianum w Krakowie pełnomocnik ministra cyfryzacji ds. społeczeństwa informacyjnego Robert Kroplewski zapewnił, że polski rząd w trakcie trwającego trialogu próbuje wypracować kompromisowy kształt projektu Dyrektywy w sprawie praw autorskich. Jak mówił, na stole negocjacyjnym pojawiają się np. propozycje, które wychodzą naprzeciw małym i średnim przedsiębiorcom tak, aby nie musieli instalować algorytmów kontrolujących treści pod kątem praw autorskich. – Z punktu widzenia polskiego rządu najlepszym scenariuszem jest przyjęcie Dyrektywy na naszych warunkach. Ale jeśli nie uda się wypracować kompromisowego projektu, to lepiej by było, gdyby w tej kadencji Parlamentu Europejskiego  nie był on przyjęty niż miałby wejść w życie  w złej wersji – stwierdził Robert Kroplewski.

Uczestnicy dyskusji przyznali, że polskie stanowisko do projektu Dyrektywy w sprawie praw autorskich jest jednym z lepszych wśród tych wydanych przez państwa Unii Europejskiej. – Liczę, że jeśli nie uda się poprawić projektu podczas trialogu, to uda się go zablokować na tyle skutecznie, aby od nowej kadencji Parlamentu Europejskiego rozpocząć prace nad nią od nowa – konkludował prezes Michał Kanownik z Cyfrowej Polski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *