Ochrona przed koronawirusem to nie tylko środki ochrony osobistej. Równe istotne jest regularne odkażanie powierzchni, na których zbierają się drobnoustroje. Jak dbać o smartfon i inne sprzęty elektroniczne, aby nie narażać się na ryzyko zakażenia?
Koronawirus, który wstrzymał świat, wciąż nie jest do końca poznany. Naukowcy spierają się o wiele kwestii, takich jak możliwość ponownego zakażenia czy długość utrzymywania się wirusa na powierzchniach różnych przedmiotów. Z całą pewnością wiemy jednak, że wirus SARS-CoV-2 może być zaraźliwy poprzez kontakt z powierzchnią, na której się znajduje. Niektóre badania pokazują, że jednolite płaskie powierzchnie – jak np. wyświetlacz smartfona – sprzyjają długości przetrwania patogenu bardziej niż szorstkie, chropowate faktury.
W powyższym kontekście warto pamiętać o codziennym użyciu urządzeń elektronicznych. Zwłaszcza smartfon stał się w ostatnich latach naszym wiernym przyjacielem, z którego korzystamy wszędzie i niemal przez cały czas. To idealny transporter wszelkiego rodzaju zarazków. Jak zatem dbać o smartfon, aby nie narażać swojego zdrowia?
Ile alkoholu na chusteczkach odkażających?
– Regularne czyszczenie smartfona powinno być naszym nawykiem nie tylko w okresie epidemii. Badania wykazują, że ekrany smartfonów mogą zawierać równie dużo drobnoustrojów, co klamki a nawet deski klozetowe – zauważa Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska.
Dlatego, zdaniem eksperta powinniśmy przyzwyczaić się do regularnego korzystania na przykład z chusteczek odkażających. Rynek oferuje sporo różnych produktów do dezynfekcji, zazwyczaj nasączonych roztworem alkoholowym. – Często pojawiają się pytania, jaki skład powinny mieć takie chusteczki. Niestety nie ma na to jasnej odpowiedzi, chociażby ze względu na odmienne pH różnego rodzaju skóry oraz powierzchni urządzenia. Na pewno im silniejszy roztwór alkoholu, tym bardziej większa szansa na skuteczność – twierdzi Michał Kanownik.
Zwykłe chusteczki do dezynfekcji, zazwyczaj zdające egzamin w przypadku standardowego użytkownika sprzętu, nie poradzą sobie jednak w sytuacji dużo większego zagrożenia epidemiologicznego. Wśród zawodów bardziej narażonych na ryzyko infekcji koronawirusem ekspert wymienia między innymi lekarzy, pielęgniarki, a także kurierów.
– W przypadku smartfonów i tabletów wykorzystywanych do pracy kurierskiej albo w warunkach szpitalnych, trzeba zastosować dużo bardziej profesjonalne rozwiązania – mówi Michał Kanownik. – Każdy producent wyznacza konkretne modele sprzętu, które mogą przechodzić dezynfekcję przy pomocy specjalistycznych płynów. Wówczas nasączamy szmatkę płynem i dokładnie przecieramy wszystkie elementy obudowy. Ważne, aby przestrzegać odpowiednich rekomendacji producenta. Nawet jeśli w wyniku czyszczenia dojdzie do awarii, producent musi uznać naprawę takiego urządzenia w ramach gwarancji – przekonuje ekspert.
Domowe ozonatory i lampy UV
Czy inne urządzenia elektroniczne, takie jak laptopy, myszki, klawiatury czy touchpady również powinny przechodzić regularną dezynfekcję? Niekoniecznie. – Jeżeli stosujemy się do zasad Światowej Organizacji Zdrowia, regularnie myjemy ręce, dezynfekujemy klamki i nie dotykamy komputera bezpośrednio po przyjściu ze sklepu, to dodatkowa dezynfekcja klawiatury nie jest niezbędna – twierdzi Kanownik. – Oczywiście przy założeniu, że wszyscy domownicy, nie wyłączając dzieci, stosują się do tych samych zasad – dodaje.
Ci, którzy woleliby jednak poczuć się pewniej w domu lub miejscu pracy, mają do dyspozycji dodatkowych kilka sposobów bardziej zaawansowanej dezynfekcji. Jednym z nich jest ultrafiolet. Choć charakterystyczne światło o fioletowej barwie kojarzy się raczej z salą operacyjną, a nie ciepłem domowego ogniska, istnieje możliwość korzystania z tak zwanych lamp przepływowych. Takie urządzenie wyposażone jest w wentylator zasysający powietrze do środka komory z ultrafioletem. Dezynfekcja powietrza następuje więc w środku maszyny, a nieprzyjemne fioletowe światło nie jest emitowane na zewnątrz.
Na podobnej zasadzie działają popularne oczyszczacze powietrza. – Wielu Polaków wyposażyło się w takie urządzenia ze względu na ochronę przed smogiem – zauważa specjalista Związku Cyfrowa Polska. – Oczyszczacz wyposażony jest w zestaw filtrów, z których najbardziej czułe są filtry HEPA. Wentylator zasysa powietrze do środka, a szkodliwe drobnoustroje osiadają na filtrach, gdzie po pewnym czasie umierają. Warto zwrócić uwagę, że oczyszczacze raczej nie zneutralizują całkowicie wirusów, ale zmniejszą ryzyko zakażenia w pomieszczeniu, a ponadto pomogą w ochronie przed innymi szkodliwymi patogenami – twierdzi Michał Kanownik.
Ostatnim z domowych sposobów dezynfekcji są ozonatory powietrza. Ozon przyczynia się do zatrzymywania rozwoju wielu szkodliwych drobnoustrojów, takich jak bakterie, grzyby oraz wirusy. Na rynku dostępne są różne rodzaje emitujących go urządzeń – w zależności od wielkości oraz ceny mogą być wykorzystywane do profesjonalnej dezynfekcji newralgicznych miejsc lub stosowane w domowym zaciszu.
– Warto oczywiście podkreślić, że wszystkie urządzenia o charakterze przepływowym nie zapewniają dokładnej i błyskawicznej dezynfekcji brudnych powierzchni. Największą ich skuteczność uzyskamy wówczas, gdy zapewnimy im możliwość ciągłej pracy oraz stałej wymiany powietrza w pomieszczeniu. Dlatego ozonatory czy oczyszczacze powietrza, choć korzystne dla naszego zdrowia, nie zastąpią regularnego mycia rąk i chemicznej dezynfekcji najbardziej wrażliwych powierzchni – podkreśla ekspert.