Związek Cyfrowa Polska dołączył do grupy organizacji biznesowych, sprzeciwiających się wstępnemu brzmieniu unijnego rozporządzenia w sprawie reklamy politycznej. Jeśli obecnie proponowane rozwiązania zostaną przyjęte, wolność słowa i debaty w Internecie może być w znacznym stopniu ograniczona.
Unia Europejska proceduje rozporządzenie mające na celu zlikwidowanie luk regulacyjnych, które zagrażają uczciwości wyborów. W zamyśle przepisy miały stworzyć ramy prawne zapobiegające ingerencji państw trzecich w wybory w państwach członkowskich UE. Kością niezgody stała się jednak definicja reklamy politycznej. Według obecnej propozycji, termin ten będzie obejmować nie tylko reklamy polityków czy sztabów wyborczych, ale również niepłatne treści zwykłych użytkowników, odnoszące się do szeroko pojętych kwestii polityczno-społecznych.
– To realne zagrożenie dla wolności wypowiedzi w sieci. Poszkodowani mogą być nie tylko obywatele, wyrażający swoje zdanie w Internecie, ale też organizacje społeczne, stojące na straży porządku publicznego – uważa Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska.
Dlatego organizacje biznesowe zwróciły się z prośbą do polskiego rządu z prośbą o podjęcie odpowiednich działań na poziomie europejskim. Ich niepokój budzą także rozliczne luki w rozporządzeniu, które – zamiast chronić europejskie procesy wyborcze przed ingerencją z zewnątrz – wręcz mnożą ryzyka. Co może być szczególnie niebezpieczne w sytuacji wojny hybrydowej prowadzonej przez Rosję.
List otwarty, adresowany do ministrów Waldemara Budy, Janusza Cieszyńskiego oraz Szymona Szynkowskiego vel Sęka, oprócz Związku Cyfrowa Polska podpisali: Konfederacja Lewiatan, Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Związek Rzemiosła Polskiego.
Z pełnym stanowiskiem można zapoznać się na stronie: pełna treść stanowiska