Rada Unii Europejskiej przyjęła dyrektywę o prawie do naprawy. Jej głównym celem jest umożliwienie tańszych i lepiej dostępnych napraw, zamiast wymiany sprzętu na nowy. To ważna wiadomość z punktu widzenia konsumentów, jednak branża producentów sprzętu elektronicznego dostrzega w nowym prawie pewne problemy i zagrożenia.
Dyrektywa o prawie do naprawy przynosi szereg konkretów dotyczących szeroko pojętego serwisu urządzeń. Przede wszystkim zobowiązuje producentów do naprawy produktów, co ma przeciwdziałać zalewowi taniej jednorazowej elektroniki pochodzącej z krajów trzecich. Konsument powinien też mieć dostęp do dobrowolnego formularza o naprawie, zawierającego jasne informacje na temat procesu naprawy (w tym terminy, ceny, szczegóły całego procesu).
Jeżeli konsument zdecyduje się na naprawę zamiast wymiany, sprzęt ma uzyskać przedłużenie gwarancji prawnej o 12 miesięcy. Dodatkowo ma także powstać europejska platforma internetowa, na której konsumenci będą mogli łatwo znaleźć punkty naprawcze poszczególnych urządzeń.
– To dobra wiadomość dla wszystkich – ocenia Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska. – Dyrektywa UE promuje wydłużanie życia produktów, co wpisuje się w założenia gospodarki obiegu zamkniętego. Jednak jest to tylko pierwszy krok do płengo sukcesu. Kluczem jest edukacja konsumentów, aby chcieli naprawiać sprzęt, a nie wymieniać go na nowy – mówi Michał Kanownik.
Czy konsumenci będą wiedzieli, skąd pochodzi ich sprzęt?
Branża cyfrowa zauważa jednak, że wyzwaniem będzie egzekucja tych przepisów od firm z krajów trzecich sprzedających elektronikę poprzez platformy internetowe, które już dzisiaj często nie spełniają europejskich norm i regulacji.
– W przypadku Dyrektywy o prawie do naprawy pojawia się problem ze sprzętem, który jest ponownie wprowadzony na rynek. Nie ma obowiązku, aby był on w jakikolwiek sposób oznaczony, co powoduje, że konsument nie zawsze będzie świadomy pochodzenia tego sprzętu – zauważa Andrzej Saja, wiceprezes zarządu ElektroEko S.A., największej organizacji odzysku sprzętu elektrycznego i elektronicznego w Polsce.
A to, zdaniem wiceprezesa zarządu ElektroEko, niesie za sobą także inne problemy. – Warto zwrócić uwagę na kwestię bezpieczeństwa. Obecne brzmienie Dyrektywy nie przewiduje procedur sprawdzania sprzętu elektronicznego przy ponownym wprowadzaniu go na rynek. Z jednej strony będzie więc łatwiej naprawić zepsuty smartfon, ale z drugiej wzrośnie ryzyko przy kupowaniu używanego sprzętu – przestrzega Andrzej Saja.
Państwa członkowskie będą miały 24 miesiące na wprowadzenie nowych przepisów do prawa krajowego. Z ulepszonego prawa do naprawy skorzystamy więc w pełni za dwa lata.