Lawinowo rośnie liczba wartościowych aplikacji cyfrowych dla edukacji. Jak odpowie na to szkoła?

Uwierzyliśmy, że smartfony są uzależniające i szkodliwe jak alkohol, a tymczasem przypominają raczej butelkę: można w nie „wlać” różne rzeczy; od nas samych zależy, czy rozwijające, czy szkodliwe – mówili eksperci podczas debaty „Technologia w edukacji. Jak cyfryzacja zmienia szkołę?”. To jedna z czterech dyskusji, jakie odbyły się podczas konferencji edukacyjnej CEE Edu Digital Summit w Warszawie. Tym razem zwracano uwagę między innymi na rolę technologii w zmienianiu szkolnej rzeczywistości oraz na doświadczenia krajów będących pionierami nowoczesnego szkolnictwa.

Dyskusję poprowadziła Anna Wittenberg z „Dziennika Gazety Prawnej”. W gronie rozmówców znaleźli się natomiast: Dariusz Andrzejewski, Dyrektor Samorządowej Szkoły Podstawowej Nr 6 we Wrześni, Paweł Czerwony, szef Google For Education, Leszek Janasik, dyrektor Społecznego Liceum Ogólnokształcącego nr 5 w Milanówku, Jacek Łęgiewicz, Dyrektor ds. korporacyjnych w Samsung Electronics Polska, dr hab. Marlena Plebańska, prezeska Fundacji STEAM Polska oraz Sabina Sägi, Head of Research Cooperation w EdTech Estonia.

Odpowiadając na postawione w tytule debaty pytanie, „jak technologia zmienia szkołę”, dwaj obecni na scenie dyrektorzy szkół przyznali, że niewystarczająco. – Szkoła niewiele się zmieniła od lat osiemdziesiątych – twierdził Leszek Janasik. Nieco bardziej optymistyczny był Dariusz Andrzejewski, który zauważył, że polskie szkoły coraz śmielej implementują nowoczesne technologie, a przy okazji otworzyły się na społeczności lokalne. Potrzebny jest jednak bardziej dynamiczny rozwój szkolnictwa, a w tym pomóc może technologia.

Warto spojrzeć, w którym miejscu jesteśmy -–zwróciła uwagę prof. Marlena Plebańska. – Unia Europejska zakłada, że do 2030 roku 80 proc. obywateli krajów członkowskich powinno mieć kompetencje cyfrowe na określonym pułapie. Dziś udało się to osiągnąć tylko dwóm krajom, Finlandii i Holandii. My, jako Polska, mamy ten wskaźnik na poziomie 44 procent – przywoływała prezeska Fundacji STEAM Polska. Według niej, aby móc zrealizować ten ambitny cel, powinniśmy w szkołach stwarzać lepsze warunki do pracy projektowej z wykorzystaniem narzędzi technologicznych. I to na różnych przedmiotach, od języka polskiego po biologię.

Sabina Sägi z Estonii przywołała przykład ze swojego kraju: – W Estonii cyfryzujemy właśnie egzaminy krajowe. Do tej pory na zaliczenie w szkole trzeba pisać obszerny esej. Pięć, sześć godzin ręcznego pisania. Kto z państwa pisał ostatnio ręcznie przez sześć godzin? – zwróciła się do publiczności. Konkluzja była prosta: szkoła powinna podążać za tym, czego oczekuje się od nas w życiu dorosłym.

Nauczyciele powinni sami decydować o cyfrowych narzędziach?

Sporą część panelu dyskusyjnego zajęła dyskusja dotycząca odpowiedzialności producentów sprzętu i oprogramowania za negatywne zjawiska związane z cyfryzacją. – Uwierzyliśmy, że smartfon jest jak alkohol, a smartfon jest raczej jak butelka: można w niego „wlać” różne rzeczy – obrazowo nakreślił temat Jacek Łęgiewicz z Samsung Electronics Polska. – Mylimy pojęcia, mówiąc, że uzależniamy się od smartfonów. Dużym problemem jest raczej uzależnienie od treści, które są celowo tak tworzone, żeby konsumenta od nich uzależnić. 

Tymczasem nie wyobrażam sobie, żeby nie korzystać z rozmaitych wartościowych treści, także w dziedzinie edukacji. Mój syn jest w klasie maturalnej; gdyby nie technologia, to musiałby chodzić do szkoły z plecakiem górskim, bo tyle jest mu potrzebne materiałów i informacji – mówił Jacek Łęgiewicz.

Paweł Czerwony z Google For Education przywołał konkretne liczby: w ostatnich 5 latach trzykrotnie zwiększyło się wykorzystanie aplikacji i treści w technologiach edukacyjnych. – Wartościowych aplikacji i różnego typu treści jest bardzo dużo. Wśród ciekawych rozwiązań można polecić choćby gry do nauki świadomości o cyberbezpieczeństwie, dostępne za darmo dla wszystkich szkół. Ważne jest to, aby na poziomie szkoły decydować z czego chce korzystać konkretny nauczyciel, żeby realizować podstawę programową – mówił Paweł Czerwony. I odnosił się do swojego międzynarodowego doświadczenia: – W innych krajach schemat jest ten sam: istnieje podstawa programowa, która określa minimalny stopień wykorzystania technologii, ale to na poziomie placówki podejmuje się decyzje, z jakiego rodzaju rozwiązań korzystać.

Zgodziła się z tym Sabina Sägi. – Odpowiedzią na problem z odpowiedzialnością technologiczną korporacji może być tworzenie, wykorzystywanie i promowanie rozwiązań krajowych, lokalnych. To, z jakich technologii korzystamy, powinno być po prostu decyzją nauczycieli i dyrektorów szkół – przekonywała gościni z Estonii.

CEE Edu Digital Summit zorganizował Związek Cyfrowa Polska w ramach działań koalicji organizacji cyfrowych z Europy Środkowo-Wschodniej – CEE Digital Coalition. Patronat honorowy nad wydarzeniem objęły: Minister Cyfryzacji, Edukacji, Nauki, NASK, Rzecznik Praw Dziecka oraz Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. Wydarzenie wspierali także firmy Acer, Cisco, Computex, Dell Technologies, Domino Computer, HP, Image Recording Solutions, Intaris, Integrated Solutions Polska, iSpot, Lenovo, Maxto ITS, MDP, MediaExpert, Samsung oraz Suntar.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *